niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 1

Nie wiem czy żałować, że się z nim przyjaźniłam, czy może, że postąpiłam tak, a nie inaczej. 
Przyjaźni, nie mogę żałować, były to dla mnie wspaniałe kilkanaście lat, które ja zniszczyłam. 
Parę słów wystarczyło, by doprowadzić do łez. 
Tak, żałuje wielu rzeczy, ale największym było zerwanie kontaktu z Tommo.
Świadomość mówiła "Skończ z tym"   "Tak będzie lepiej" 
Serce podpowiadało "Zostań"   "Potrzebujesz go" 
Postanowiłam, jak postanowiłam. Czasu nie zmienię, ale coś mnie uszczęśliwia. 
Fakt, że spełnił marzenie, został piosenkarzem. Ma zespół, czego jeszcze chcieć? 
*Z perspektywy Rebecci
Wstałam leniwie z łóżka. Pierwsze wrażenia? " Czym prędzej wyjdę tym lepiej "
Podniosłam się i szybko podążyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i co zauważyłam?  Wory pod oczami, spowodowane sprzątaniem do późna domu. Obmyłam twarz wodą i ruszyłam w stronę kabiny prysznicowej, po drodze pozbywając się ubrań. Już po chwili ciemny strumień oblał moje ciało. Namydliłam swoje ciało kokosowym żelem pod prysznic i szybko spłukałam. Wyszłam z pod prysznica, ówcześnie zawijając się w puchaty, biały ręcznik. Poszłam s powrotem do swojego pokoju, w celu wybrania ciuchów na dzisiaj.  Z szuflady wybrałam bieliznę, po czym założyłam ją na siebie. Następny cel? Ubrania. Chwilę stojąc przed ogromną szafą wybrałam dżinsową sukienkę, jasno-zielone szpilki, zegarek. Zeszłam na dół, gdzie nastawiłam się w spokój, który będzie nieunikniony. 
Schodząc na parter, po drewnianym schodach, można było wyczuć brak smrodu papierosów, alkoholu, co mnie bardzo zdziwiło. 
Przekroczyłam próg kuchni, a moim oczom ukazał się wysoki brunet w loczkach, sprzątający kuchnię. 
Nie zważając na niego podeszłam do lodówki. 
Z kierowałam się do urządzenia, wzięłam jogurt naturalny i po drodze łyżeczkę. Chłopak wycierał kurze z parapetu, więc był tyłem do mnie. Nagle coś mnie podkusiło, żeby coś powiedzieć.
R( Rebecca) : A ty to kolejny facet na jedną noc mojej siostrzyczki ? -spytałam nie patrząc na niego
Widać było, kątem oka, że się odwrócił i patrzył na mnie jakby człowieka nie widział.
H: A ty kim jesteś?-spytał wytrzeszczając swe gały
R: Jestem siostrą Rose, ale mogłabym się ciebie o to spytać, bo z tego co wiem to jest mój dom, za który ja płace-powiedziałam z lekkim wnerwieniem
H: Jestem chłopakiem Rose-powiedział już spokojniej
R: Nie na długo-powiedziałam pod nosem, ale chyba dość słyszalnie, żeby mój towarzysz to usłyszał
H: Co to miało znaczyć? -spytał podchodząc do mnie, na co ja wstałam odkładając  łyżeczkę do zmywarki, a opakowanie do śmieci. 
H: Spytałem się coś ciebie-powiedział lekko podirytowany
R: Po pierwsze nie możesz mi rozkazywać. Po drugie niech ci Rose odpowie. Po trzecie co ty tu jeszcze robisz?-powiedziałam stojąc przed nim, śmiejąc się w duchu, że jestem od niego wyższa. 
H: Jestem tutaj, bo jestem z twoją siostrą. Planuje z nią jeszcze wiele, a tobie wara od tego
R: Oj będziesz żałował, będziesz żałował, a w ogóle kim ty jesteś, że tak mi rozkazujesz, co?-spytałam wnerwiona na maksa
H: A tak w ogóle to jestem Harry, Harry Styles-powiedział podając mi dłoń, czym zdziwił ma osobę
R: Rebecca, Rebecca Clark-prychnęłam, niedwzajemniając jego czynu
R: A teraz do widzenia-powiedziałam, wychodząc zdenerwowana
Po drodze wzięłam tylko torbę. Wyjęłam z niej smartphone i zadzwoniłam do jednego z pracowników restauracji. ( Bruno-najlepszy pracownik i kucharz w jej przedsiębiorstwie )  
Tak jak się nie myliłam, odebrał za pierwszym razem.
B: Cześć coś się stało?-spytał
R: Nie nic. Chciałam tylko spytać jak ruch w restauracji i czy dajecie sobie radę-powiedziałam miło
B: Ruch jest bardzo duży, większy niż zwykle, bo jakaś gwiazda do nas zawitała, no i wiesz jak to jest, a z zamówieniami się wyrabiamy.
R: To dobrze. Ja zaraz będę to wam pomogę-powiedziałam skręcając w następną ulicę
B: Wiesz, że nie musisz-powiedział.Wiedziałam, że nie jest zadowolony 
R: Ale chcę. To najważniejsze. Ok ja kończę zaraz będę na miejscu-powiedziałam kończąc rozmowę telefoniczną
5 minut i już dotarłam na miejsce. Otworzyłam szklane drzwi, dając mi przy tym widok na pełne ludzi 
pomieszczenie. Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Przywitałam się z niektórymi gośćmi, jak to mam w zwyczaju i poszłam do kuchni. Zobaczyłam spokój i zorganizowanie. 
R: Cześć-powiedziałam i przytuliłam się do Bruna 
Reszta tylko strzeliła na mnie focha, bo ich nie przywitałam, jak Bruna. Takie zachowanie mam na co dzień, ale to mnie bardziej śmieszy, niż denerwuje. Tak, jak chcieli, tak też zrobiłam, poprzytulałam każdego. 
R: Pokażcie mi co tam macie za zamówienia-powiedziałam podchodząc do Stelli i Robin'a 
S: Ile razy mamy ci mówić, że nie musisz nam pomagać, przecież ty jesteś właścicielem. 
R(Rebecca): A ja ile razy mam powtarzać, że właściciel też musi gotować-pościłam jej oczko
R(Robin): Więc uparciuchu mamy zamówienie na silver spoon, sevicze z krewetkami i ciasto jagodowe.
S: A wiesz co jest najlepsze?-powiedziała z śmiechem
R(Rebecca): Co?-spytałam mieszając już pierwsze składniki 
S: Że ten chłopak już zjadł połowę naszego menu- powiedziała chichrając się cały czas
R(Rebecca): Żartujesz sobie- powiedziałam śmiejąc się razem z nią
S: Chciałabym , ale nie-pokazał mi język i wzięła się do roboty, jak reszta załogi. Przy pracy nie brakowało śmiechu. Zawsze o tym marzyłam. O restauracji pogodnej i miłej i co? Ciężką pracą to uzyskałam. Kelner podał zamówione dania, a ja udałam się na balkon, na pierwsze piętro. Znajdowało się tam piętro dla osób sławnym, lecz w tej chwili nikogo tam nie było, może i lepiej. Ogółem cała restauracja ma 3 piętra. Teraz były tylko zajęte 2. Udałam się na 1 piętro. Ten widok zawsze mi zapierał i nadal zapiera dech w piersiach.  Usiadłam na jednym z krzeseł i zaczęłam się wpatrywać w krajobraz przede mną. 

Nowe kłopoty, powiązania.....


Moja siostra związała się z przyjacielem, mojego byłego przyjaciela. Przecież kiedyś może dojść do naszego spotkania. Jest to nieuniknione. Na razie co mogę zrobić to tylko unikać go na każdym wolnym kroku. Jeżeli nie przyniesie to jakiegokolwiek skutku będę musiała się wyprowadzić i rozkręcić biznes gdzieś indziej, z dala od niego. Dla jego dobra. Z nerw wyjęłam papierosy i zapalniczkę ze skrytki. 
Odpaliłam i czym prędzej zaciągnęłam się. Przetrzymałam kilka sekund i wypuściłam powietrze tworząc obłoczek. Wiem, wiele z was teraz pomyśli. Ułożona Becia, miła dla wszystkich, pali.
Zdarza mi się to mało kiedy.
Spaliłam peta. Wyjęłam gumę miętową i perfumy. Użyłam perfum i włożyłam szybko gumę, równie szybko ją przezywając, by nie było czuć nikotyny. 
Już schodziłam, gdy Stella mnie zawołała z dołu.
Zbiegłam w wysokich szpilkach po schodach. Tak lepiej i zdrowiej i szybciej. Po co mam jechać winda jak mogę biec, co nie? 
R: Co się stało?-spytałam opierając się o futrynę drzwi
S: Ten głodomór chce cię na chwilę do ciebie-pościła do mnie oczko i szturchnęła w bok
R: Nie wyobrażaj sobie bóg wie czego-pokazałam jej palcem przed nosem, na co ona się cicho zaśmiała
Już miałam wyjść, ale nie spytałam najważniejszego.
R: A dokładnie przy jakim stoliku jest? Przecież nie będę sprawdzać wszystkich-uśmiechnęłam się w jej stronę
S: Stolik nr 134-powiedział, po czym wzięła się za robienie kolejnej potrawy 
Poprawiłam sukienkę i ruszyłam w stronę klienta. Nie było go trudno znaleźć. Przy jego stoliku był ten sam chłopak, co u mnie w domu. Ten Harry. Grrrr pomyślałam w duchu. Przełknęłam ślinę i ruszyłam pewnym krokiem w ich kierunku.
* Z perspektywy Harrego
Pomysł wyjścia do restauracji podał mi nikt inny, jak Niall. Wybrał on pięcio-gwiazdkową restauracje, w której o dziwo jeszcze nie byłem. Fakt rzadko bywam w takich miejscach, jednak klub moim zdaniem jest lepszy. Co prawda dania fenomenalne, nie jadłem lepszych.
Niall poprosił, żeby przyszła kierowniczka. Ciekawe może jakaś laska. Zobaczymy.
N: Boże, jakie to pyszne-powiedział oblizując usta
H: A ty jeszcze głodny-spytałem rozśmieszony tą całą sytuacją
N: Pierwszy raz w życiu chyba już nie jestem głodny-powiedział z smutną miną
H: Poczekamy, zobaczymy-powiedziałem pod nosem
Nagle zobaczyłem siostrę Rose......yyyyy Rebecca.... tak Rebecca
Trochę się zdziwiłem, ale pozytywnie. Jest piękna, szczupła, na pierwszy rzut oka bardzo miła. Z opowieści Louis'a o jego przyjaciółce, ona jest bardzo podobna, wręcz identyczna. Trochę ją podpytam, jak będę u Rose. Kto wie, może czegoś ciekawego się o niej dowiem. 
R: Dzień Dobry to pan mnie prosił, coś się stało?-powiedziała ciepło spoglądając na Niall'a, gdy już do nas podeszła. 
N: Nie. Chciałem tylko pani osobiście pogratulować talentu i restauracji-uśmiechnął się 
R: Dziękuję. Jeszcze coś?-spytała uroczo, a ja nie mogłem oderwać od niej oczu
N: Może byśmy się spotkali, hmn?-spytał 
R: Może kiedy indziej, przykro mi.-powiedziała lekko taka zdenerwowana i zmieszana
N: Ale na pewno?-spytał
R: Tak, a teraz przepraszam muszę już iść-powiedziała i odeszła od stolika
N: Nie uważasz, że jest jakaś taka dziwna?-spytał Irlandczyk
H: Może, ale a to jest ładna, przyznaj-powiedziałem
N: No jest, jest-przyznał mi racje
**************************
Inni bohaterowie: 
 Bruno Charms ( 28 l. )
 Pracownik w restauracji Rebecci.
Narzeczony Stelli. 
Bliski kolega Beci.
Pochodzi z Australii.

Stella Allen ( 25 l.)
Pracownica w restauracji Clark.
Narzeczona Bruna.
Bliska koleżanka Rebecci
Pochodzi z Ukrainy














MÓJ NOWY BLOG O ONE DIRECTION!
DODAWAJCIE KOMENTARZE, REAKCJE!
PODAWAJCIE BLOGA DALEJ :*

3 komentarze:

  1. jest suuper <3 proszę 2 rozdział <3 \Emm

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER , CZEKAM A NEXT <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super! Blog zapowiada się bardzo ciekawie :)
    Z pewnością będę go czytać :D
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń