*ZANIM PRZECZYTASZ TO RADZĘ CI PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ 1, BO ZMIENIŁAM TAM JEDNĄ RZECZ!!!
*Z perspektywy Rebbeci-godz. 22
*Z perspektywy Rebbeci-godz. 22
Dość żenująca rozmowa z blondynem. Mogłam inaczej postąpić? Nie, nie mogłam. Spławiłam go najmilej jak tylko umiałam i moim zdaniem to nie wyszło mi najlepiej. Robię to tylko dla niego. Dla jego własnego dobra. Dla nikogo innego. No może dla dobra jego tego zespołu i sławy. Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Ja pogodziłam się w jakiś sposób z Louis'em. Jestem jego przyjaciółką. To by się wydawało dziwne gdyby po wielu latach jego "przyjaciółka" zjawiła się w jego życiu. Nastały by plotki dotyczące mnie, jak i jego. Mnie by obarczali tym, że wróciłam do niego, by uzyskać sławę i pieniądze. Wiele fanek by się odwróciła z mojego powodu. Niektórzy myśleli by, że jesteśmy razem lub że to ustawka, jak ich wiele. Ich zespół nie miałby spokoju, choć nie twierdzę, że teraz też go mają. W gazetach na pierwszych stronach pojawiałyby się nieprawdziwe nagłówki na nasz temat, ale chwilowo powróćmy do rzeczywistości.
Akurat plotek już było na mnie wiele, nawet więcej niż by się spodziewano, ale czy ja się tym przejmowałam? Nie, nie przejmowałam się tym, bo wiedziałam, że to tylko brednie wyssane z palca. Ludzie po prostu tak zarabiają na życie i to chyba o to chodzi. Gdybym ja wszczynała awanturę o każdą plotkę to wielu z tych właśnie reporterów nie miałoby pracy, dlatego ich szanuje, nie zważając na to co na mój temat napiszą. Wstałam z krzesła, gdzie wcześniej siedziałam. Sprawdziłam wszystkie pomieszczenia w lokalu. Pozamykałam okna, tylne wejścia, po zgaszałam oświetlenia. Udałam się na dolne piętro. Spojrzałam tylko ostatni raz na lokal i wyszłam przed budynek. Zamknęłam go bardzo szczelnie drzwi i włączyłam alarm białym, małym pilotem, który mógłby się zmieścić w kieszeń od spodni. Nie przyjechałam dzisiaj swoim samochodem tak więc poszłam na piechotę. Teraz raczej pomyślicie sobie "Zaraz ją ktoś napadnie" Nie, nic z tych rzeczy. Jest to bardzo spokojna okolica. Nic nigdy mi się stało w tej części wielkiego miasta. Mimo tego, że jest jednocześnie najdroższa i najcichsza ulica to także najdłuższa. Mój lokal znajduję się na początku drogi, a mój dom prawie na końcu. Mam dużą kondycję, więc dla mnie to żaden wysiłek. Kiedyś trenowałam boks, ale z tym skończyłam. Nie chciałam być na stałej diecie i mieć rzucające się w oczy mięśnie. Fakt ja nadal je mam, ale nie takie jak z przed paru lat. Nie którym wydawało by się, że jest super mieć taki brzuch,
lekko umięśnioną sylwetkę, ale mi się tak nie wydaje. Moim zdaniem kobieta powinna się cieszyć z takiej figury, jaka ma, ale moją taką ulubioną jest sylwetka tzw. z kobiecymi kształtami.
Mięśnie były spowodowane treningami i walkami. Ćwiczenia były powodem desperacji
i cierpienia. Wyładowywałam negatywne emocje na przeróżnym sprzęcie. Mój trener twierdził, że mam do tego smykałkę. Wierzyłam mu bezgranicznie. Po jego słowach zaczęłam intensywnie ćwiczyć i tak właśnie przez 2 lata dorobiłam się dużych, jak na kobietę mięśni. Nie wyglądało to jakoś tak specjalnie ładnie, ale u niektórych wzbudzało to podziw. U mnie bardziej niechęć i odrzucenie. Najgorzej było latem, wtedy kiedy jest czas pokazywania się na plaży w bikini. Takich sytuacji unikałam szerokim łukiem, a jeżeli już musiałam to tylko z przymusu osób trzecich. Po skończonej "karierze", która trwała niecałe 3 lata postawiłam z tym doszczętnie skończyć. Czasami tylko, gdy nie radzę sobie sama ze sobą to próbuję innego rozwiązania, którym jest boks.
lekko umięśnioną sylwetkę, ale mi się tak nie wydaje. Moim zdaniem kobieta powinna się cieszyć z takiej figury, jaka ma, ale moją taką ulubioną jest sylwetka tzw. z kobiecymi kształtami.
Mięśnie były spowodowane treningami i walkami. Ćwiczenia były powodem desperacji
i cierpienia. Wyładowywałam negatywne emocje na przeróżnym sprzęcie. Mój trener twierdził, że mam do tego smykałkę. Wierzyłam mu bezgranicznie. Po jego słowach zaczęłam intensywnie ćwiczyć i tak właśnie przez 2 lata dorobiłam się dużych, jak na kobietę mięśni. Nie wyglądało to jakoś tak specjalnie ładnie, ale u niektórych wzbudzało to podziw. U mnie bardziej niechęć i odrzucenie. Najgorzej było latem, wtedy kiedy jest czas pokazywania się na plaży w bikini. Takich sytuacji unikałam szerokim łukiem, a jeżeli już musiałam to tylko z przymusu osób trzecich. Po skończonej "karierze", która trwała niecałe 3 lata postawiłam z tym doszczętnie skończyć. Czasami tylko, gdy nie radzę sobie sama ze sobą to próbuję innego rozwiązania, którym jest boks.
****************
Przechodzę przez furtkę prowadząca do obszernego domu. Patrzę w okna budynku. Widzę w nich zapalone światło. Pewnie Rose nie próżnuje. Nie zdziwiłabym się gdyby to nie był ten mop
( edit. Harry). Wkroczyłam w mury domu, uprzednio zamykając furtkę. Ciemność to pierwsze co widzę wchodząc w głąb domu. Podchodzę do włącznika światła i naciskam. Automatycznie pojawia się światło a moim oczom ukazują się porozwalane ubrania. Za pewne ich garderoby. Nie miałam ochoty patrzeć na ten syf i szybko udałam się na górę. Przechodząc obok pokoju mojej kochanej siostrzyczki było słychać jednoznaczne odgłosy. Przeszłam niezbyt zainteresowana do pokoju. Odłożyłam torbę i resztę dodatków, które widniały na moim ciele. Pozostałam tylko w bieliźnie i w sukience. Poszłam do łazienki, w której panował nieskazitelny porządek. Zamknęłam drzwi na wszelki wypadek. Nie wiem co mogę się spodziewać po tym nowym chłoptasiu. Nalałam ciepłej wody do wanny. Zrzuciłam z siebie ciuchy pozostając zupełnie naga. Zakręciłam kran, z której wylewała się przed chwilą ciecz. Weszłam do wanny odprężając się.......
( edit. Harry). Wkroczyłam w mury domu, uprzednio zamykając furtkę. Ciemność to pierwsze co widzę wchodząc w głąb domu. Podchodzę do włącznika światła i naciskam. Automatycznie pojawia się światło a moim oczom ukazują się porozwalane ubrania. Za pewne ich garderoby. Nie miałam ochoty patrzeć na ten syf i szybko udałam się na górę. Przechodząc obok pokoju mojej kochanej siostrzyczki było słychać jednoznaczne odgłosy. Przeszłam niezbyt zainteresowana do pokoju. Odłożyłam torbę i resztę dodatków, które widniały na moim ciele. Pozostałam tylko w bieliźnie i w sukience. Poszłam do łazienki, w której panował nieskazitelny porządek. Zamknęłam drzwi na wszelki wypadek. Nie wiem co mogę się spodziewać po tym nowym chłoptasiu. Nalałam ciepłej wody do wanny. Zrzuciłam z siebie ciuchy pozostając zupełnie naga. Zakręciłam kran, z której wylewała się przed chwilą ciecz. Weszłam do wanny odprężając się.......
****************************
*Z perspektywy Harrego-godz. 7.00
Upalna noc. Szok? Nie, noc jak każda inna. Inna w sensie spędzona na aktywności fizycznej.
Co czuje do Rose? Na początku myślałem, że to zwykła dziwka, ale się pomyliłem. Jest to kobieta, którą dążę dziwnym, nieznanym mi dotychczas uczuciem. Rebecca? Wredna osoba, ale i także piękna istota stojąca mi na przeszkodzie do miłości. Do ułożenia sobie życia prywatnego. Znam Rose może dwa dni, ale jestem pewny co do swych uczuć. Wstaje z miękkiego łóżka nie zastanawiając się czy ta jędza będzie na dole. jednak przeliczyłem się. Była na dole, krzątała się w kuchni. Tak patrząc na nią to mogę stwierdzić z ręką na sercu, że posiada lepszy tyłek od Tomlinson'a. Wiem mam dziewczynę, ale każdy chłopak się pewnie za nią ogląda, więc i ja nie chciałem być wyjątkiem. Zapobiegając kłótni ze strony schodzącej na dół mojej księżniczki usiadłem przy stole biorąc do rąk gazetę. Rebecca robiła co miała robić nie zważając na mnie. Może i to lepiej? Tak lepiej! Gdy Rose usiadła koło mnie obdarzyłem ją czułym pocałunkiem w usta.
Rs(Rose): To co na śniadanie, sis?-spytała miło
Rb:(Rebecca): To co sobie sama zrobisz, ja już zjadłam-powiedziała obojętnie, nawet nie patrząc na nią
Rs: A co ty taka nie w humorze?-spytała
Rb: Nie udawaj przy nim, proszę cię!-powiedziała opanowana podziwiając widoki za oknem
Rs: O co ci chodzi? Musisz sobie kogoś znaleźć-powiedziała marszcząc swoje czoło
Rb: Nie dziękuję, nie skorzystam-wstała i ruszyła w stronę swojego pokoju
Ja nie marnując czasu zająłem się przygotowaniem śniadania.
Rs(Rose): To co na śniadanie, sis?-spytała miło
Rb:(Rebecca): To co sobie sama zrobisz, ja już zjadłam-powiedziała obojętnie, nawet nie patrząc na nią
Rs: A co ty taka nie w humorze?-spytała
Rb: Nie udawaj przy nim, proszę cię!-powiedziała opanowana podziwiając widoki za oknem
Rs: O co ci chodzi? Musisz sobie kogoś znaleźć-powiedziała marszcząc swoje czoło
Rb: Nie dziękuję, nie skorzystam-wstała i ruszyła w stronę swojego pokoju
Ja nie marnując czasu zająłem się przygotowaniem śniadania.
****************
* Z perspektywy Rebecci
Jak ona mi działa na nerwy. Rose, człowiek, który udaje miłą i niewinną przy swoim "chłopaku". Zapewne gdyby ją dobrze poznał uciekłby szybciej niż ją poznał. Ze mną było tak samo na początku. Ja współczująca Rebecca chcąc pomóc siostrze, spełniała jej wszelkie zachcianki. Jeżeli ich nie spełniałam lub coś zrobiłam źle to kończyło się to dla mnie niedobrze. Nie raz chciała położyć na mnie rękę, ale się bała. Wiedziała, jak i teraz wie, że ja jestem od niej silniejsza. Zazwyczaj było to nękanie psychiczne. Ja żeby zapobiec nerwom przychodziłam do Will'a na salę i ćwiczyłam. Nie chcąc się bardziej denerwować policzyłam w myślach do dziesięciu. Udało się. Podeszłam do wielkiego lustra, które znajdowało się naprzeciwko dużego łóżka.
Spojrzałam na odbicie. Podwinęłam rękawy od dżinsowej koszuli. Teraz jest ok pomyślałam. Zajrzałam jeszcze raz do łazienki. Wyjęłam z niej perfumy, które natychmiastowo użyłam. Moje nozdrza poczuły piękny zapach kwiatów. Wyszłam z pomieszczenia zadowolona z efektów. Nie chętnie zawitałam w kuchni, biorąc wodę niegazowaną. Już miałam wychodzić, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Tym kimś był Harry. Na mojej twarzy zawitało zdziwienie.
R: Co chcesz?-spytałam próbując wyjąc swoją rękę z jego
H: Chce tylko porozmawiać-spytał, a ja się zaśmiałam
R: O czy my mamy niby rozmawiać, hmn?-powiedziałam z pogardą w głosie
H: O czymś ważnym-powiedział poirytowany, na co mnie zupełnie nie obchodziło
R: Puść mnie albo pożałujesz-powiedziałam zaciskając zęby. Moja cierpliwość już dawno się skończyła. Niestety ja do cierpliwych osób nie należę. Przykro mi, ale na pewno przy tym osobniku cierpliwość kończy się kiedy już go widzę.
H: Powtarzam ci, ze chce tylko porozmawiać. Nic więcej-powiedział puszczając moją rękę.
R: Ok, ale dasz mi spokój?-spytałam unosząc jedną brew ku górze
H: Tak,a teraz chodź do salonu-powiedział idąc w tamtą stronę. ja tylko spełniłam jego prośbę i podążyłam za nim. Zajęłam jedno z miejsc na kanapie. Prawdzie mówiąc śmiesznie to wyglądało ja siedziałam na jednym skraju kanapy, a on na drugim.
R: Więc co się stało?-spytałam kierując po raz pierwszy głowę w jego stronę.
H: Chodzi o ciebie-powiedział
R: A co niby?-spytała zdziwiona, choć po nim to ja mogę się spodziewać wszystkiego
H: No wiesz.....czy ty....może znasz.....no ten-powiedział jąkając się
R: Kogo znam?-spytałam
H: Louis'a-powiedział cicho i szybko
Ja na samo usłyszenie tego imienia przełknęłam głośno ślinę.
R: Tego z twojego zespołu?-spytałam, choć wiedziałam o którego chodziło
Ten tylko kiwnął głową na znak potwierdzenia.
R: Nie nie znam go osobiście-skłamałam, nie wiedząc jakie będą tego skutki
H: To może i dobrze, bo ja z Rose wpadliśmy na pomysł, że wspólna kolacja nie jest zła
R: To świetnie, że chcesz przedstawić moją siostrę swojemu zespołowi-powiedziałam z uśmiechem
H: Ale ty źle to odebrałaś, bo ty też masz być na tej kolacji. Przecież ty jesteś jej rodziną
R: Ale ja jestem tylko jej siostrą-palnęłam pierwszą wymówkę, która nasunęła mi się na myśl
H: TYLKO siostrą-powiedział podkreślając kluczowe słowo
******************************************************
Tak więc bardzo przepraszam, ze tyle czekaliście na ten rozdział, ale mam pewne problemy, które muszę szybko załatwić. Następny rozdział powinien ukazać się 06.09 , ponieważ zaczyna się rok szkolny. Mam nadzieję, że zrozumiecie. :) Czekam na szczerą opinię z waszej strony. Wszelkie błędy, które się ukazały w tym poście, to wynik pośpiechu, za który przepraszam z całego serca.
Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie co zrobi Rebecca? Czy się zgodzi, czy coś wymyśli, żeby uniknąć spotkania A może ktoś jej w tym pomoże? Czekam na wasze rozważania.
Także prosiłabym o wypełnianie ankiety po prawej stornie, dodawanie do obserwowanych, dodawania komentarzy i dodawania REAKCJI pod postem!! Kocham was :** Jeżeli chcecie być powiadamiani na temat rozdziałów to zostawcie, np. Fb, poczta e-mail, nk, ask, gg, skype itp.
R: Co chcesz?-spytałam próbując wyjąc swoją rękę z jego
H: Chce tylko porozmawiać-spytał, a ja się zaśmiałam
R: O czy my mamy niby rozmawiać, hmn?-powiedziałam z pogardą w głosie
H: O czymś ważnym-powiedział poirytowany, na co mnie zupełnie nie obchodziło
R: Puść mnie albo pożałujesz-powiedziałam zaciskając zęby. Moja cierpliwość już dawno się skończyła. Niestety ja do cierpliwych osób nie należę. Przykro mi, ale na pewno przy tym osobniku cierpliwość kończy się kiedy już go widzę.
H: Powtarzam ci, ze chce tylko porozmawiać. Nic więcej-powiedział puszczając moją rękę.
R: Ok, ale dasz mi spokój?-spytałam unosząc jedną brew ku górze
H: Tak,a teraz chodź do salonu-powiedział idąc w tamtą stronę. ja tylko spełniłam jego prośbę i podążyłam za nim. Zajęłam jedno z miejsc na kanapie. Prawdzie mówiąc śmiesznie to wyglądało ja siedziałam na jednym skraju kanapy, a on na drugim.
R: Więc co się stało?-spytałam kierując po raz pierwszy głowę w jego stronę.
H: Chodzi o ciebie-powiedział
R: A co niby?-spytała zdziwiona, choć po nim to ja mogę się spodziewać wszystkiego
H: No wiesz.....czy ty....może znasz.....no ten-powiedział jąkając się
R: Kogo znam?-spytałam
H: Louis'a-powiedział cicho i szybko
Ja na samo usłyszenie tego imienia przełknęłam głośno ślinę.
R: Tego z twojego zespołu?-spytałam, choć wiedziałam o którego chodziło
Ten tylko kiwnął głową na znak potwierdzenia.
R: Nie nie znam go osobiście-skłamałam, nie wiedząc jakie będą tego skutki
H: To może i dobrze, bo ja z Rose wpadliśmy na pomysł, że wspólna kolacja nie jest zła
R: To świetnie, że chcesz przedstawić moją siostrę swojemu zespołowi-powiedziałam z uśmiechem
H: Ale ty źle to odebrałaś, bo ty też masz być na tej kolacji. Przecież ty jesteś jej rodziną
R: Ale ja jestem tylko jej siostrą-palnęłam pierwszą wymówkę, która nasunęła mi się na myśl
H: TYLKO siostrą-powiedział podkreślając kluczowe słowo
******************************************************
Tak więc bardzo przepraszam, ze tyle czekaliście na ten rozdział, ale mam pewne problemy, które muszę szybko załatwić. Następny rozdział powinien ukazać się 06.09 , ponieważ zaczyna się rok szkolny. Mam nadzieję, że zrozumiecie. :) Czekam na szczerą opinię z waszej strony. Wszelkie błędy, które się ukazały w tym poście, to wynik pośpiechu, za który przepraszam z całego serca.
Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie co zrobi Rebecca? Czy się zgodzi, czy coś wymyśli, żeby uniknąć spotkania A może ktoś jej w tym pomoże? Czekam na wasze rozważania.
Także prosiłabym o wypełnianie ankiety po prawej stornie, dodawanie do obserwowanych, dodawania komentarzy i dodawania REAKCJI pod postem!! Kocham was :** Jeżeli chcecie być powiadamiani na temat rozdziałów to zostawcie, np. Fb, poczta e-mail, nk, ask, gg, skype itp.
Will Smith
30-letni trener Rebecci.